 |
 |
 |
 |
Myślisz więc pisz.
Forum filozoficzno-literacko-religijno-polityczno-przemyśleniowe =) |
 |
 |
 |
 |
 |
Autor |
Wiadomość |
Dewcio
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 2:03, 18 Lip 2005 |
 |
|
Ciekawi mnie od wielu lat to, że poszukiwanie celu istnienia jest tak popularne. Musimy odpowiedzieć sobie na pierwsze i chyba najważniejsze pytanie dotyczące tego tematu. Czy wogóle ludzka egzstencja ma sens i cel?
Moim zdaniem tak.
Dlaczego?
Odwołam się tu do mojego wywodu na temat teorii motyla. A więc każda akcja ma reakcję. z tego wynika, że każdemu skutkowi towarzyszy jakaś przyczyna dzięki której skutek ten mógł zostać zainicjowany. Podążając tym tropem, skoro każde działanie ma swój cel to i ludzka egzystencja go ma. Niezapominajmy tylko o jednym. Człowiek poszukując celu swojego istnienia patrzy w perspektywach władcy i pana tego świata. Doszukuje się wielkiego celu dla którego żyjemy.
To ja mam pytanie.
Czy istnienie pasożyta jest mniej ważne od istnienia żywiciela? Moim zdaniem nie. A więc może czas patrzeć na ludzi jako na pasożytów w kosmosie?
Czekam na refleksje innych uczestników forum. (krytyka mile widziana). |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
|
 |
I
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 6:15, 19 Lip 2005 |
 |
|
Bardzo trafna uwaga dotycząca akcji i reakcji. Niestety nie sądze, żeby można było bezkarnie pominąć czynniki zewnętrzne, które w wielu przypadkach mają znaczący wpływ na końcowy efekt.
Według mnie każda istota żywa mam jakiś swój cel, do którego dąży. Pytanie nasuwa się jednak samo: jaki jest ten cel, czym on jest? Kolejnym problemem jest też fakt działania czynników zewnętrznych. Nie mamy bowiem pewności czy to one nie wyznaczają nam celu, tym samym spychając cel istnienia człowieka na drugi plan, można by rzec na nic nie znaczący margines. Jeżeli faktycznie by tak było, to czy oznacza to, iż celem człowieka jest poddawanie się tym czynnikom i trfanie w znieczulicy na końcowy efekt, czy też przeciwstawieniu się im za wszelką cenę, aby odwrócić szalę?
Nie mogę się zgodzić się ze stwierdzeniem, że człowiek dąży tylko do władzy i panowania nad światem. W kontekście Dewcia jasno wynika, iż człowiek rozumiany ma być jako każdy. W rzeczywistości tak nie jest, a I jestem tego najlepszym przykładem. Uzasadnienie jest proste. Ja nie dostrzegam w tym sensu mojego istnienia i tyle. Jestem też przekonany, że nie jestem odosobnionym przypadkiem, który myśli w podobny sposób, gdyż ilu jest ludzi tyle koncepcji sensu egzystencji.
Kolejne stwierdzenie też nie do końca mnie przekonuje. Tu dobrze sprawdza się powiedzenie o kiju, który ma dwa końce. Każdy pasożyt jest nim dotąd, aż sam się nie stanie żywicielem dla innego pasożyta, żerującego na dotychczasowym pasożycie. To samo odnieść można do kosmosu. Może to nie my - ludzie, ale on na nas pasożytuje? A my mamy być tylko dla niego żywicielami, bo to jest nasz sens życia?
Tak czy owak, z mojej wypowiedzi wynika jasno, że sens ludzkiej egzystencji musi istnieć, bo w końcu według zasady: brak sensu życia też jest jego sensem, skłania do tego iż nie ma możliwości, aby człowiek nie miał celu, dla którego został stworzony. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez I dnia Wto 21:51, 19 Lip 2005, w całości zmieniany 1 raz |
|
 |
 |
Dewcio
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 19:36, 19 Lip 2005 |
 |
|
Ciekawa koncepcja. Mam tylko parę pytań. Co I rozumie przez to, że kosmos nas wykorzysuje? Poza tym jeśli naszym celem miałoby być "surowcem" dla kosmosu to nie wiem czu I zdał sobie z tego sprawę, że tym samym zabił Boga chrześcijan. Już mówię dlaczego. Jeśli Bóg dał nam wolną wolę to neguję to nasz cel istnienia, gdyż musimu za nim podążać wbrew naszej woli. Teraz nasuwa się pytanie podobne do tego co zadał I. A kto powiedział, że nie można zmienić naszego przeznaczenia? Tak naprawdę w zależności od odpowiedzi na to pytanie zależy cały dalszy tok rozumowań na temat celu istnienia. Jeszcze jedno. Nawiązałem do Boga (chrześcijan (bo to ważne) ) zrobiłem tak gdyż większość Polaków twierdzi, iż wierzy. Nie przedstawiłem tu mioch własnych poglądów na temat wiary.
Jeszcze jedno. Pasożyt, który stał sie żywicielem nadal jest pasożytam. Jest tak ponieważ chociarz sam stał się po części żywicielem to jednak nadal jego życie zależy od jego żywiciela co definiuje pasożytnictwo.
Czekam na punkt widzenia innych użytkowników (krytyka mile widziana). |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
I
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 20:25, 19 Lip 2005 |
 |
|
Ciężko patrzeć w kategoriach, że coś nas ludzi wykorzystuje. To są tylko moje przypuszczenia i rozważania. W moich wypowiedziach staram się nie myśleć jednotorowo, tylko 'wyłuskiwać' jak najwięcej różnych pomysłów. To czy kosmos nas wykorzystuje czy nie to pojęcie trochę abstrakcyjne, gdyż jak wiadomo przedmioty martwe raczej takich skłonności nie mają. Gorzej jak się okaże, że kosmos żyje [ a jak jest w kwiecie wieku to mamy prze....ne! ]. Jak widać są to tylko moje spekulacje, aczkolwiek można jeden wniosek bardziej konkretyny wysnuć.
Na Wszechświat jak powszechnie wiadomo składa się energia i materia. A materię między innymi tworzymy my - ludzie. Jeżeli zatem coś zacznie dziać się ze Wszechświatem nie wykluczone, że i my odczujemy tego skutki. Tylko po co odrazu mieszczać do tego cały Wszechświat jak dobrze wiadomo, iż człowiek jest uzależniony od samej natury, w myśl zasady natura bez człowieka, żyć może, a na odwrót to już nie za bardzo. Można jednak przewidywać że za jakiś czas człowiek zdoła się od niej skutecznie uniezależnić, ale i tak w dalszym wypadku pozostaje Wszechświat.
Nie sądze jednak żeby takie relacje można było nazwać wykorzystywaniem ludzkości przez kosmos. To raczej nonsens, ewentualnie teoria czysto abstrakcyjna.
Poruszona została przez Dewcia kwestia wiary i Boga. Osobiście uważam, że to nie miejsce na takie wywody, choćby dlatego, iż odpowiedni dział 'Regligia' czeka na swój pierwszy post. Ale skoro już to powiem tylko tyle, że według wiary chrześcijan Bóg stworzył człowiek w celu kontynuawania Jego dzieła stworzenia, przede wszystkim tu na Ziemi, ale także i w kosmosie i znacznie dalej. Wolna wola, którą zostaliśmy obdarzeni ma nam tylko posłużyć zatem, abyśmy według własnych upodobań kontynuowali Boskie dzieło stworzenia. Wydaje się przez to, iż wolna wola to nie do końca absolutna wolność dążenia do własnych celów życiowych, ponieważ jest z góry narzucona przez Boga. Tylko kto powiedział, że Bóg nie chce nam tym sposobem pokazać drogi do celu istninia, Samemu jednak nie angażując się w niego odkrywanie. Tu oczywiście można spekulować, czy w takim razie człowiek bez pomocy Boga doszedłby do tego samego sensu egzystencji czy jakiegoś innego, przecież zawsze jest jeszcze szatan. A jeżeli nie on to znajdzie się coś bądź ktoś i zostanie wniesione coś nowego. Dlatego ja na tym kończe, bo jak już powiedziałem rozważania tego typu to raczej nie w tym dziale, choć jak widać powiązania z celem istnienia duże.
Odwołam się jeszcze do wypowiedzi o pasożytach [ kochane zwierzątka ]. Wydaje mi się, że ani I ani Dewcio nie mieliśmy racji w całości. W takim układzie bowiem pierwotny pasożyt staje się pasożyto-żywicielem, albo jeszcze inaczej kooperantem. Śmieszne? Ciekawe? Dziwne? Ale bardzo proste do uzasadnienia. Otóż jak wiadomo żaden pasożyt nie dopuści, aby zabić swojego żywiciela, gdyż sam zginie, a ryzyko znalezienia kolejnego jest spore. Poza tym po co zabijać żywiciela skoro jest on ciągłym źródłem pożywienia? Dlatego pasożyt, który sam stał się żywicielem, nie zgładzi swojego żywiciela, bo będzie wiedział (sic!), że osobnik pasożytujący na nim pomyśli (sic!!) podobnie, więc pierwotny pasożyt stanie się pasożyto-żywicielem (cooperantem). Można rozpatrywać także przypadek, w którym to żywiciel pasożytuje na swoim pasożycie, który w tym momencie jest dla niego również żywicielem. W ten oto prosty sposób mamy przykład full symbiozy. Pytanie tylko czy taki związek ma szanse przetrwać, gdyż tworzy on strukturę zamkniętą, nie mogącą czerpać pożywienia z zewnątrz. Ale ten problem należy pozostawić naturze, która na pewno poradziłaby sobie z nim z nawiązką.
W sumie, po dłuższym namyśle, to można taką symbiozę przypisać do ludzkości i Wszechświata. Przecież może być tak, że ludzie żerują na Wszechświecie [ tak nawet jest ], a Wszechświat w jakiś żeruje na nas z tym, że my nie zdajemy sobie jeszcze z tego sprawy. I w ten oto sposób wszystko się kręci i może żyć ze sobą. Niewiadomo?!
Gdyby taką koncepcję uznać za trafną to po części byłaby ona odpowiedzią na pytanie: co oznacz że kosmos wykorzystuje ludzi.  |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez I dnia Śro 21:46, 20 Lip 2005, w całości zmieniany 1 raz |
|
 |
 |
Bruno
Moderator

Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 118 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 16:56, 20 Lip 2005 |
 |
|
Człowiek został powołany do życia aby je przeżył w taki sposób jaki uzna za najlepszy. Jak to będzie czynił jego wybór- w końcu ma wolna wolę...
Kontynuując- ludzie bardzo często skupiają sie rzeczach ulotnych!!!! sex, pieniądze, sadyzm, włądza..... Dla takich ludzi cel istnienia jest prosty- władza, rozkosz, lenistwo, rozpusta....
Sa jednak ludzie dla których życie jest bezcenne- jest niemal czymś nienaruszalnym- Karol Wojtyla mówił ( wtedy jeszcze nie jako ksiądz i nie jako papież) ze niebyłby w stanie zabić człowieka!!!
Szukać celu istnienia można nieraz całe zycie- bo są ludzie którzy istotnie patzra z perspektywy władanbia ale są tez ludzie którzy patzrą z perspectywy służenia!!!! bliźniemu czy ojczyźnie- nawiązuję do Jana Pawła II jako słuźbie drugoemu człowiekowi jak i do Bohaterów wojennych któtrzy walczyli za wolność!!!!!!
Cel jest ale można go szukać całe życie!!!! |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
I
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 22:18, 20 Lip 2005 |
 |
|
Nareszcie ktoś nowy wypowiedział się na ten temat i co ważniejsze zrobił to naprawdę nieźle.
Nie mniej bardzo podoba mi się wypowiedź Bruna, który pokazuje w niej nowy horyzont do rozpatrzenia. Mój zachwyt nad jego przemyśleniami mogę uargumentować jedynie przez to, iż jasno wskazuje nam dwie grupy osób dążących do swoich celów życiowych. Owe grupy to ludzie żądzący i ludzie służący. Tak na marginesie można wyodrębnić jeszcze grupę osób, które znajdują sens życia w niczym, ale to tylko mój bardzo nieziemski wymysł. Jest to tak proste, że aż genialne! Jedna grupa (żądzący) dążą do samozadowolenia, natomiast druga (służący) pomagając im ten cel osiągnąć sama widzi w tym swój sens życia - możliwość dawania szczęścia innym [ jak Faust ].
Jeżeli w miarę dobrze rozumiem wypowiedź Bruna to odrazu nasuwa się pytanie treści: Czy mimo takiego pojmowania sensu ludzkiej egzystencji, człowiek został stworzony do jeszcze wyższych celów? Chodzi o to czy te różne drogi życiowe, gdzieś w pewnym momencie schodzą się w jedną i kierują wprost do tego najwyższego celu, dla którego tak na prawdę każdy z nas został stworzony.
Bruna koncpecja ludzkiej egzystencji skłania do jeszcze jednej hipotezy. Jeżeli celem życia człowiek jest albo dążenie do samozadowolenia albo do służenia w celu sprawiania innym szczęścia, jednocześnie oznacza to, że robiłby to przez cały swój żywot. Problem polega jednak na tym, że jest on bardzo kruchy, a co za tym idzie i stosunkowo krótki. Wydawać by się mogło zatem, iż głównym celem człowieka jest żyć wiecznie, aby mógł realizować się i żyć zgodnie ze swoją naturą, wykonując swój sens życia [ mało trafne sformułowanie, ale co tam ].
Takie podejście rozwiązuje także choć po części problem z ludzmi, którzy przez całe swoje życie szukają swojego sensu życia, jak i tych, którzy znajdują go w niczym [ moja oddzielna grupa ludzi ]. Biorąc pod uwagę fakt, że jutro nie umiera nigdy dla tych ludzi sensem życia było by trwać w jego szukaniu, natomiast ludzie znajdujący go w niczym, po nieokreślonym czasie [ w końcu po co się spieszyć ] również by w nim pozostali bądź zaczeli go szukać, co stałoby się automatycznie ich nowym sensem życia.
Ciekaw jestem co sam Bruno o tym myśli, gdyż jego punkt widzenia bardzo mi się spodobał i pozwolił dojść do takich a nie innych wniosków. Więc chciałbym poznać też zdanie samego autora na ten temat. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez I dnia Sob 8:09, 31 Maj 2008, w całości zmieniany 2 razy |
|
 |
 |
Bruno
Moderator

Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 118 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 17:54, 22 Lip 2005 |
 |
|
Cóż- ludzka egzystencja to temat który dla każdego znaczy co innego- pytasz czy te drogi sie kiedys schodzą?? Ja sądze ze one cały czas są ze sobą powiązane!!! Człowiek który służy ( ale robi to z radością i ochotą) będzie to robiłnawet dla tych co są źli- przypominając sobie czasy II Wojny Światowej- wśród niemcó (nazistów) znajdowali się ludzi którzy zabijali bo musieli!!!!! nie dlatego ze chcieli!!!! A taki człowiek mimo wszystko takim tez służy....ciekawe prawda?? Karol Wojtyła argumentował to tym, że człowiek ma w sobie dobra ale z powodów a raczej problemów jakie narzuciły tamtejsze czasy ono ucieka, chowa sie, powoli zanika...... Służąc dobrowolnie skazujesz ( choc to niezyt dobre słowo) na pomoc dla każdego człowioeka!!!!! To tak jak kiedy wspominałem o grupie ludzi dla których ludzkie zycie jest nienaruszalne- mozna podac przykłąd z przeciętnego serialu- Bandyta co zabił 3 ludzi jest ci9ężko ranny a jakiś lekarz mimo wszystko go zoperuje....dlaczego?? Dlatego ze jest to człowiek a ja chce służyc ludziom!!!!
W przypadku takiej grupy ludzi cel jest jansy, ale moze byc brutalny dla tych co służa..... Za to można umrzec czy być odrzuconym..... Ale wtedy człowiek ma świadomośc ze żył dobrze i tak jak chciał.
Wracjać do twej wypowiedzi- drogi wszystkich 3 grup ludzkich ( włączając tą o której wspomniałęs co ma sens w niczym) one są ze sobą ściśle powiązane. To tak jakby zrobić drabinę......na szcycie znajdują się ci co sądzą ze oni sa tym szczytem tj ludzie któzy chca włądac..... Na dole drabiny znajdują się ci co służa , to oni podtrzymują drabinę bo jej czubek /szczyt zawaliłby się.... a na środku drabiny znajdują się ludzi którzy swego sensu nie umieją znleźć ale gdyby ich nie było zachwiała by się równowaga tej drabiny, chwiala by soie z lewo na prawo.... ( to moze być teoria drabiny na inny temat ale.....jak chcecie)
Wiec uwazam ze drogi wszystkich ludzi się łączą ale kazdy swego celu szuka indywidualnie- to tak jka z powołaniem- jęslio jest to prawdziwe powołanie to wtedy w sercu pojawia sie pzrekonanie mocne jak stał, ze JA to napewno chcę robić!!!!!! Z kolei człowiek praghnie władzy często z zawiści.....a zawiśc jest ulotna- jesli juz osiągnę władzę i pogrązę tego człowieka do kórego ów zawiśc czułem to go już nie ma i nie ma zawiści- zatem sama władza skazana jest na ulotnośc....
Pozostala grupa ludzi mimo ze zyje dla zycia ma swój cel....zastanówmy się- Człwoiek który pragnie odnaleźc swój cel, złości sie na siebie ze nie daję rady.....ale tak naprawde ten cel jest!! Jaki Ano taki ze celem tych ludzi jest samo SZUKANIE!!!! Wojciech Bellon w swojej piosence pisał "Szukam szukania mi tzreba..." Moim zdaniem ludzie którtzy tego celu szukają to w dużej części filozofowie którzy ciągle szukają, ciągle nad czymś się zastanawiają.....np dlaczego ten co służy i jest na dole drabiny nie chce iśc w górę?? W ten sposób powistaje naturlana więź między tymi wszystkimi grupami ludzi, które defakto swój cel insteninia mają.
Odpowiadajac jeszcze na twoje pytanie: Czy mimo takiego pojmowania sensu ludzkiej egzystencji, człowiek został stworzony do jeszcze wyższych celów? N:ajwyższym celem człowieka powino być dobro- ale to jest różnie interpretrowane...Mówiąc ogólnie celem wszystkich ludzi powinno być utzrymywanie "drabiny" w "pionie"
Cóż nie będe narazie wiecej pisał bo w końcu się ktos poplącze....  |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
I
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Sob 4:30, 24 Wrz 2005 |
 |
|
Stary dobry temat, ale w końcu naszła mnie ochota na udzielenie odpowiedzi. Intryguje mnie co by się stało gdyby tą całą drabinę do góry nogami postawić. Czy jej struktura nie wytrzymała by i runęła, czy raczej zmieniła by w pewien sposób mentalność i punkt widzenia poszczególnych ludzi. Zakładmy oczywiście, że drabina zachowuje pion, o ile to nie oznacza, że nie runie.
Ciekaw jestem co na ten temat sądzą inni, opierając się na wypowiedzi Bruno i oczywiście poszerzając go o własne przemyślenia. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
Bruno
Moderator

Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 118 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pon 6:10, 26 Wrz 2005 |
 |
|
Cóż - jak pisałem - moja teoria "Drabiny" jak sam tez napisałeś - polega na jej utzrymaniu w pionie!! Nie ważne czy ją odwrócisz do dołu!! Ze wzgledu na 3 grupy ludzi ona zawsze pozostanie taka sama!!!!! Jeśli tych z doły odrócić zeby byli na górze to ich mentalnoś cpozostanie taka sama!!!!! Oni pójda na dół aby służyć a ci co byli na gózre dalej będa na nią wracać!!!!!! TO jest ludzka mentalnośc!!!! Człowiek który ma swoje pzrekonania i wartości będzie sie ich trzymał i pzresatwienie drabiny nic nie da.
Drabina rónie tylko w przypadku zmiany ludzkiej mentalności!!!!! Gdy zmienią sie grupy ludzi na inne niż te co wymieniłem wcześniej.
pozdrawiam |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
Dewcio
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 284 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 2:51, 27 Wrz 2005 |
 |
|
Całkowicie zgadzam się z Brunem. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
I
Administrator

Dołączył: 17 Lip 2005
Posty: 220 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Wto 23:47, 27 Wrz 2005 |
 |
|
No cóż trudno temu zaprzeczyć - drabina po odwróceniu nadal będzie stała jak dąb, może to i lepiej...
Na szczęście jest jak zwykle jakiś mały haczyk... Mówisz Bruno, że tylko zmiana mentalności ludzi może ją zniszczyć, hmm... A co według Ciebie może to zrobić? Bo jak dla mnie odwrócenie do góry nogami to jest całkowita zmiana hierarchii wartości. Jeżeli jednak nawet to nie jest w stanie zmienić mentalności człowieka, w takim razie jakim bodźcem należałoby zadziałać, żeby do tego doszło? Chodzi mi o to czy jest w ogóle jakiś sposób, żeby zmienić mentalność człowieka? Do tej pory wydawał mi się jasne, że człowiek który uświadomi sobie, że jego hierarchia wartości nie pokrywa się z obecnie na świecie panującą to dostanie jakiegoś szoku, załamie się, ale jednocześnie może zmieni swój sposób być, będzie starał się dostosować do rzeczywistości, bo chce dalej żyć - ma w końcu jakiś cel swojego istanienia.
Być może się myliłem, ale w takim razie chcę aby ktoś się wypowiedział [ liczę na Ciebie Bruno ] w tej sprawie i mnie oświecił... |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
Bruno
Moderator

Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 118 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 4:27, 19 Maj 2006 |
 |
|
Według mnie w tej trzy poziomowej grupie jak pisałem dawno temu tworząc teorie drabiny;p;p mentalność mogą zmienić dwie rzeczy....
1. Jak pisałem każda z tych trzech grup ludzi ma swoje wartości i nich sie mocno trzyma dlatego odwrócenie drabiny nic nie da.... ci co pragną włądać powróca na góra filozofowie i mędrcy pozostaną w środku a słudzy powróca na dół by drabinę = świat utrzymać w pionie - jedyne co może zmienić mentalnośc ludzi to ZWĄTPIENIE W TE WARTOŚCI KTÓRYCH TAK MOCNO LUDZIE SIE TRZYMALI!!! Jeśli grupa ludzi zwątpi we wszystkei postulaty jakei głosza ludzie poragnacy władzy to powstanie nowa grupa na drabinie albo górą środek bądź dół będą za ciężkie i drabina się złamie na kilka części w której nastepować będa dalsze rozłąmy....
2. Druga opcja jaką dopuszczam to teoria zaczerpnięta z dekadentyzmu i wizji apokalipsy... w dniu sądu ostatecznego ludzie powodowani strachem TOTALNIE i DIAMETRALNIE się zmienią bo zdadzą sobie sprawe, że to już koniec i zmienią swoją mentalnośc łudząć sie, że to powstrzyma nieuchronny sąd który i tak kiedyś nastąpi... |
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie EST (Australia)
|